ONE DIRECTION'S STORY. ♥

poniedziałek, 24 października 2011

Rozdział 9.

- Zajmijcie się nim ! – krzyknął poddenerwowany tą całą sytuacją Lou  - Weźcie go do pokoju, na kanapę, starajcie się go obudzić ! A jak się nie uda to wiecie chyba, jaki numer to szpitala !
- A ty gdzie lecisz ?! – krzyknął Harry – Pomóż nam, jesteś najstarszy!
- Idę zobaczyć co z Jess, poradzicie sobie, Liam ?
- Tak ? – zapytał się ciemny blondyn.
- Dopilnuj ich ! Tobie można najbardziej ufać ! – upomniał go Lou – Wierzę Ci. Chyba wiesz co robić z Zaynem ?!
- Wiem, Wiem ! Wszystkiego dopilnuje!
- Okej, mam nadzieję. Tylko chłopaki – wszyscy skierowali wzrok na niego – zero wygłupów, pośpieszcie się !
- Dobra, dobra. Leć już ! – krzyknął Niall.
Lou pobiegnął w kierunku plaży, a blondyn, Hazza i Liam podeszli do Zayna i wzięli go w trójkę. Zanieśli na kanapę, Niall poszedł po zimną wodę .
- Po co ci to ? – zapytał Harry blondyna patrząc na picie.
- Ehm..nie wiem. Jakby się Zayn obudził czy co.
- Idiota…- skomentował Liam, który próbował obudzić mulata – Cholera ! Ma lekko rozwaloną głowę ! Harry idź do kuchni po plastry itd. – powiedział, a Loczek skierował się do pomieszczenia. Ciemny blondyn zrobił brunetowi opatrunek, próbował go obudzić policzkując go, krzycząc coś do niego ale nic nie udało się, sprawdził mu puls – Oddycha!
Niall patrzył jak przyjaciel próbuję obudzić mulata i wpadł na niezły pomysł, odkręcił butelkę z naprawdę bardzo zimną wodą i wylał na Zayna.
- Co ty robisz?! – wydarł się Liam – Po co to zro..? – Chciał dokończyć, ale zobaczył jak brunet się budzi  i powoli wstaje. – Sorki Niall, nawet niezły pomysł – powiedział Liam i puścił oczko blondynowi.
- No wiem – odpowiedział z uśmiechem. Chłopcy przez parę minut się do siebie uśmiechali i rozmawiali, kiedy przeszkodził im Zayn , o którym zapomnieli :
- Chłopaki…nie chce wam przerywać, ale , co się stało ? Pamiętam tylko jak Jess ze mną zerwała – ostatnie słowa wypowiedział z wielkim smutkiem widnącym na jego twarzy – Ale co potem ?
- Upadłeś, zemdlałeś. – wyjaśnił mu Liam – Jak się czujesz?
- Byłoby wspaniale, gdyby ktoś nie wspomniał Jess o Melanie – popatrzył się na Nialla oraz wstał.
- Mogłeś jej nie okłamywać, to nasza przyjaciółka z czasów piaskownicy, nie rozumiesz ?!  - zapytał blondyn – Nie obwiniaj za to nas, tylko samego siebie !
- Odwal się ! – krzyknął brunet i skierował się w stronę drzwi.
- O tak ! Bo teraz to najłatwiej sobie uciec i zapomnieć – krzyknął za nim Harry – Olać wszystko i mieć w dupie….
- Od niczego nie uciekam ! Rozumiesz !? Nie olewam ! Ja ją kocham ! – powiedział Zayn i wyszedł z domku.
Chłopcy chcieli za nim iść ale Liam ich powstrzymał :
- Dajcie mu już spokój ! Wystarczająco pechowy dzień dzisiaj miał ! Odpuście mu !
Niall i Harry popatrzyli na siebie nawzajem i stwierdzili , że ich przyjaciel ma rację.
- Idę po żelki, chcecie coś? – zapytał się Hazza.
- Weź dla mnie cole ! – powiedział Niall.
- Ja chcę Twixa! – dodał Liam.
- Okej , okej. Cola dla blondaska i Twix dla poważnego – podsumował Loczek i wyszedł z domu, jednak wrócił zrozpaczony, zdenerwowany w kilka sekund – Li-a-m…Za-a-yn…Tam leży! Nieprzytomny ! – wydukał z siebie, Liam i Niall zerwali się z kanapy i wybiegli z domku, na posadzce leżał brunet, musiał upaść po wyjściu od nich.
- Harry nie denerwuj się, wszystko będzie dobrze – ciemny blondyn próbował go uspokoić, wbiegł do domku i wrócił z komórką. – Dzwonie do szpitala.
Po paru sygnałach odebrał jeden z ratowników medycznych:
- Słucham ?
- Moje nazwisko to Liam Payne, mój przyjaciel zemdlał już drugi raz dzisiaj, leży nieprzytomny od jakiś pięciu minut, puls jest.
- Spokojnie, na jakiej ulicy się znajdujesz?
- Santa Beach, domki do wynajmu. Domek siódmy. Mój numer telefonu to 509 267 893 .
- Dobrze, wszystko zapisałem. Ambulans już w drodze – powiedział ratownik medyczny i się rozłączył.
Po siedmiu minutach przyjechała karetka, wzięła Zayna oraz chłopców. Po paru minutach byli już w szpitalu, bruneta wzięli na jakieś badania, a im nie pozostawało nic innego jak czekanie na jakąkolwiek wiadomość od lekarza.
***
Louis biegł przed siebie, szukał swojej przyjaciółki, nie wiedział w którą stronę się udać. Postanowił, że pójdzie, nad rzekę, tą która wpada do morza i wypływa z lasu – Może tam ją znajdę – pomyślał. Po paru minutach drogi doszedł do rzeki. Rozejrzał się , jednak nic nie widział. Przeszedł się po wydmach i zobaczył Jess, od razu , bez zastanowienie podbiegnął do blondynki.
 Jessica była zapłakana, trzęsła się z zimna, cały makijaż jej się rozmył. Nagle poczuła jak ktoś ją przytula od tyłu, odwróciła się i zobaczyła swojego przyjaciela. Lou delikatnie ją objął, przyjacielsko.  Cieszyła się , że przyszedł, że nie jest sama.
- Hej mała – powiedział opiekuńczym tonem – Spójrz na mnie. Wszystko się ułoży zobaczysz, będzie dobrze – mocno przytulił przyjaciółkę.
- Nie będzie, Louis. – wtuliła się w niego – Nie obchodzi mnie to czy on mnie kocha, bo wiem, że tak. Ale po prostu nie rozumiem, czemu mnie oszukał. Byłam głupia.
- Ej…nawet tak nie mów, nie byłaś, nie jesteś ani nigdy nie będziesz głupia. Też mnie zdziwiło zachowanie Zayna. Zawiodłem się na nim.
- Nie ty jeden.
- Jessie, jestem pewnie, że wszystko będzie w porządku.
- Może…nie mam pojęcia. A ta Melanie…czy jakoś tam, to jaka była? Ładna?
- Ona? Ona była okropna, tapeciara, tipsiara, normalnie farbowany blond, takie niby emo i wql…Przy tobie nie ma najmniejszych szans. – zapewnił ja Lou.
- Dzięki, ale…skoro ona była taka głupia, to czemu Zayn z nią był ?
- W sumie to nie wiem…Może udawał ? Spróbuje się dowiedzieć, dla Ciebie wszystko. Wiem, że w tak głęboko w sercu mu przebaczyłaś, kochasz go i nie zaprzeczaj.
- Nie będę – odpowiedziała z lekkim, smutnym uśmiechem. – Dziękuje Ci, że tu jesteś.
- Nie ma sprawy, zawsze chętny do pomocy.
 Siedzieli i się sobie zwierzali jeszcze z 30 minut, Jessica ciągle mocno wtulona w Louisa. Szatyn wyciągnął telefon, bo usłyszał dźwięk znaczący o tym, że ma nową wiadomośc.
- Od kogo ? – zapytała się Jessica, widząc smutną twarz Louiego.
- Kurwa…Zayn jest w szpitalu, ma jakieś badania. Znowu zemdlał.
- Jak to ,, znowu’’ ?!
- Wtedy jak poszłaś…upadł, zemdlał, z jego głowy leciała krew. Chłopaki mieli się nim zająć.
- Na co czekamy ?! Jedziemy do szpitala.
- Oczywiście ! – powiedział Lou, wstał podał dziewczynie rękę i pobiegli do domku po samochód szatyna.

________________________________________________________

Więc dziewiątka za nami :D . Jak się podoba ? KOMENTOWAĆ ! :)

5 komentarzy:

  1. OMG ! biedny Zayn , mam nadzieję , że wszystko będzie z nim dobrze ;) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział :) Mam nadzieję, że z Zaynem będzie wszystko okej. Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  3. Komentarz od @Aanisa_A z Twittera:
    Who. Jestem mega zaskoczona tym co przeczytałam. Zayn w szpitalu, w ogóle ta cała sytuacja... Mam nadzieję, że wszystko będzie...w porządku. Nie wyobrażam sobie innego zakończenia tej sytuacji :) [help-me-see]

    OdpowiedzUsuń
  4. mi się bardzo podoba po raz kolejny świetnie Ci wyszedł! : )

    OdpowiedzUsuń